Nie mam czasu... To co? Piszemy posta?
Cześć!
Nie tak dawno temu obchodziliśmy święto 11 listopada. Z tejże okazji moja zacna polonistka kazała nam, biednym uciśnionym uczniom, nauczyć się wiersza o tematyce patriotycznej na pamięć i wyrecytować go. Kiedy? Jutro. Czy Valancy umie wiersz? Oczywiście, że nie.
To wcale nie jest tak, że olałam, o nie! Prowadziłam zwyczajnie długie poszukiwania. W końcu postanowiłam obniżyć nieco wymagania i znalazłam wiersz, który odpowiadał moim oczekiwaniom.
Polecam przeczytać. Bardzo przypadł mi do gustu.
A tak w temacie nauczycieli. Czas na historię z życia Valancy!
O klasie, której nauczyciele znikali w tajemniczych okolicznościach.
Zaczęło się całkiem niewinnie. Matematyczka zachorowała. Nic specjalnego, prawda? Każdy czasem choruje. Nie było jej tydzień. Potem drugi. Potem trzeci. Dyrekcja doszła do wniosku, że tak nie może być, że klasa X musi mieć matematykę. Znalazła ona (Dyrekcja) zastępstwo, zmieniła plan, wszystko było w porządku. Tylko Matematyczki wciąż nie było. Potem zniknęła Katechetka. Potem Fizyk. Następnie Historyk i Biolożka. Na samym końcu (na krótko co prawda) w szkole przestała pojawiać się wspomniana przedtem Polonistka. I nowa Matematyczka.
Dobra, to już trochę dziwne. Lecz nadal nie specjalnie. Pochorowali się. To co?
Zdradzę Wam sekret. Klasa X to jedna z najbardziej znienawidzonych klas w całej szkole. Trzydzieści dwa diabły w jednej sali, zamknięte wraz z jednym, biednym, niewinnym nauczycielem. Może klasa X zwyczajnie wykończyła nauczycieli? A jest dopiero listopad. Zobaczymy, co będzie dalej...
To już właściwie koniec historii. Nie była ona zbyt długa, lecz cóż... Niezbyt fascynujące mam życie.
Przyznam Wam się do zbrodni ostatecznej. Otóż... *budowanie napięcia* Nie przeczytałam "Rozważnej i romantycznej"! *tłum buczy* Ale nadrabiam. Jestem obecnie w trakcie. Jest to już kolejna książka z gatunku romantyczno - jakichśtam, która mi się podoba. Przeczytałam ongiś dwie inne tego typu powieści: "Duma i uprzedzenie" oraz "Błękitny zamek", które to pozycje serdecznie i gorąco polecam, szczególnie tą drugą (ktoś może już wie, skąd pochodzi pseudonim "Valancy"?)
Tym oto miłym akcentem zakończę tego posta o wszystkim i o niczym, który może jest nieco chaotyczny, ale za to ma w sobie cząstkę mego serduszka i od niego jest Wam dany.
Pozdrawiam z drugiego końca internetu,
Valancy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz